Ja, Wurst Ambasador!

Witam Szanownych Państwa – rzeźników, masarzy, wykrawaczy, zwykłych pracowników, technologów (tych w szczególności ale o tym za momencik) no i Zarząd firmy Animex.*

*I tutaj pełna „zaskoczka” bo do tej pory myślałem, że Morliny to Morliny, a okazuje się, że Morliny to Animex.

No i dobra, skończmy z tymi uprzejmościami i przejdźmy do konkretów. A było to tak…

Wybrałem się na wakacje do rodzinki do Niemiec (zachodnich dodam!). Zabrałem, jak co roku, różne dobra pierwszej potrzeby, a w szczególności: małosolne, majonez, kilka flaszek Krupniczku (i nie mam na myśli zupy) i Wurst, bo z tymi dobrami jest tam bardzo cieniutko! Co dziwi, patrząc ogólnie na ichnią technologię, a w dokładniej na Die Autos. Ale widocznie technologia produkcji Audi jest mniej skomplikowana niż technologia produkcji dobrej kiełbachy, wódy, małosolnych i majonezu i dlatego polski Wurst, wódka, małosolne i majonez wciąż są lepsze niż niemieckie samochody! Chociaż coś.

currywurst 7Wurst zakupiłem oczywiście w Polsce wybierając Kiełbasę Morlińską z szynki, co obrazuję zdjęciem obok. Paragonu oczywiście nie posiadam, gdyż po sprawdzeniu na regale terminu przydatności do spożycia nie przewidywałem zwrotu produktu. Dlatego nie czepiajcie się, że nie mogę udowodnić zakupu tej kiełbasy wspomnianym paragonem, w myśl tej starej, polskiej, kupieckiej zasady – „Nie ma paragonu? No to won mi ze sklepu, bo psami poszczuję!”

Resztę wymienionych wyżej produktów oczywiście też zakupiłem, co ma znaczenie bardziej dla mnie (i dla szwagra też) a dla was, jako tako, już nie.

currywurst 6Ale wracając do tematu.

Kiełbasa była przeznaczona na grilla i to nie byle jakiego, gdyż powitalnego!

Dodatkowo po wielotygodniowych konsultacjach na portalach społecznościowych, telefonicznych i mailowych ze szwagrem zdecydowaliśmy się na danie, które będzie odzwierciedleniem naszej długoletniej polsko – niemieckiej przyjaźni!

Wypadło na Currywurst, czyli niemiecki pomysł na sos, z polską kiełbasą.

Małe wtrąconko – wiecie czym dla Polaka jest kiełbasa… kiełbasa to podstawa i symbol. Podstawa wyżywienia i symbol powodzenia i patriotyzmu! Zakorzeniona w naszej kulturze od wieków. Zaczynając od białej surowej i kaszanki ze świniobicia od cioci ze wsi, poprzez kiełbasę wykradzioną najeźdźcom przez Szarika w „Czterech pancernych”, dalej, poprzez zniknięcie parówek w „Misiu” w scenie „Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta”, poprzez scenę z mojego wyjazdu do Niemiec w latach ’90 i pobytu w tamtejszym hotelu, kiedy to wykonując z kolegami tak zwane śniadanie mistrzów (idzie się na śniadanie wprost z jeszcze trwającej hotelowo – pokojowej imprezy) gdzie na pytanie obsługi – „Was möchten Sie trinken?” – kolega spokojnie odpowiada „Wurst!”, a kończąc na mojej kiełbasie, zakupionej na grilla dla szwagra. Tak więc nie dziwcie się, że przywiązuję do „zwykłej” kiełbasy, aż taką wagę, bo widocznie ocenę kiełbasy mamy w genach. Ale wracając do tematu…

currywurst 1Ochoczo zabraliśmy się do roboty, a szło to szybciutko, gdyż sprawiedliwie podzieliliśmy się pracą – szwagierka zrobiła sos, ja zabrałem się za rozpakowywanie i nacinanie kiełbasy, a szwagier polewał.

 

 

currywurst 3I wtedy stało się! Po prostu plama na całej linii. Ja, jako Ambasador polskiego Wurstu doznałem upokorzenia! Zabrałem się za ściąganie tych metek a’la opasek z napisem „Kiełbasa Morlińska…” i tak dalej. Opaska schodziła lekko do momentu, gdzie ktoś wpadł na pomysł przymocowania jej do Wurstu przy pomocy kleju! Z początku myślałem, że wystarczy tylko lekko przetrzeć palcem.

currywurst 4

currywurst 2

currywurst 5 Jednak klej okazał się nad wyraz oporny, że nie pomagały nawet próby usunięcia go pod bieżącą wodą przy pomocy gąbki do mycia naczyń. I to jej szorstkiej strony! (Szwagierka coś wspominała, że to zdjęcie będzie dwuznacznie wyglądać… miała rację).

Niby zszedł, jednak cały czas owe miejsce, gdzie widocznie technolog wskazał palcem mówiąc „Tu ma być  kropelka kleju, która przymocuje metkę z naszym logo do Wurstu”, pozostawało dość mocno kleiste.

Koniec, końców poległem na oczach szwagra, bo klej okazał się nieusuwalny. Wytłumaczyłem sobie to w ten sposób (no i szwagrowi) że pewnie resztki i tak wytopią się na grillu, a poza tym (i żywię taką nadzieję) był to jakiś klej spożywczy, czyli teoretycznie jadalny, a nie Butapren, czy Vikol.

Sprawę zostawiam Wam do przemyślenia i oceny, bo nie może być tak, że polska kiełbasa wygrywając na każdym polu z niemieckim Wurstem, polega medialnie i estetycznie przez kropelkę kleju walniętą na flaku, żeby się metka z logo trzymała…

P.S. Co do smaku zastrzeżeń żadnych nie mam. Kiełbaska, a już zaś Currywurst był przepyszny!

Mam też nadzieję, że się nie pogniewacie i nie walniecie focha, gdyż jako samozwańczy Ambasador polskiego Wurstu, mam do prawo wytknąć Wam (delikatnie) takie wtopy.

 

No i jaka szybka reakcja!

Już na następny dzień po mailu zadzwoniła miła Pani z Animexu i (uwaga!) dziękując za konstruktywną krytykę, przeprosiła w imieniu firmy. Wytłumaczyła, że w jakiejś partii, klej wydostał się z pomiędzy opaski a’la metki i przykleił ją do Wurstu. Uspokoiła też, że klej i metka są dopuszczone do kontaktu z żywnością i nie stanowią żadnego zagrożenia dla zdrowia mojego, mojej rodziny ani szwagra. Ja ze swojej strony zrozumiałem to w ten sposób, że następnym razem w szwagra na grillu, w podobnej sytuacji, będę o prostu smażył kiełbachę wraz z metką a’la opaska i z klejem, a jemu wytłumaczę, że to taki bajer i że jest „nie w temacie”! Bo grunt to dobry bajer…

 

5 komentarzy do “Ja, Wurst Ambasador!

  1. Pingback: Moja żona się zna - bo jest fryzjerką!

  2. Pingback: Irygator dentystyczny - Co nowego na berbeli...

  3. Pingback: Lancia

  4. Pingback: Lancia

  5. Pingback: Pool bar

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *