Gdzie są kible z półeczkami???

Kiedyś to, panie, jak se walnąłem klocka, to było wszystko widać. Czy czerwony po buraczkach, czy zielonkawy po szpinaku – brrrr – i czy nie daj Boże, jakieś, panie, robactwo się w podrobach nie zalęgło… się normalnie miało, panie, przegląd całego stolca na bieżąco. Półeczka była w dechę! A jak na ten przykład się jakaś sraczka przytrafiła, to panie, człek wiedział od razu od czego – plendz na półeczce mówił wszystko, a nawet krzyczał: „po ch*j popijaleś czereśnie zimną wodą!!!”.

A teraz, panie, robi się klocka, który od razu idzie pod wodę, spłukuje się go i gówno widać… hm… znaczy się nie widać gówna, słowem normalnie nic nie widać. Dieta i jej strategiczny wpływ na podroby pozostają jedną, wielką, gównianą tajemnicą. No i ku*wa mać jeszcze to: walisz klocka i jak, ku*wa, zapomnisz wcześniej położyć na menisk wodny kibla, membranę zabezpieczającą ze srajtaśmy, to jest, ku*wa, chlup i masz panie chlup na kloace, a i d*pę i jaja mokre… czasami… jak jest duże chlup! Pół biedy jak, panie, srasz w domu – wiadomo: sram ja, sra żona, srają Stasiu i Józek. Kibel jest familijny i swojskie dupy na nim siadają, srają i szczają. Ale jak ku*wa srasz gdzieś indziej i zapomnisz o membranie zabezpieczającej?!! Na ten przykład na jakiejś, gównianej tankszteli, gdzie przemiał klockowo-urynowy jest międzynarodowy, od ku*wa jeb*nych gór Uralu do Łuku Triumfalnego?!! Siadasz se, wiadomo, człek z trasy wstrzymywał klocka i ze cztery godziny, to się nie zastanawia – idzie, siada i sra, a tu chlup… dupa mokra. I się panie zastanawiasz: zanim zrobiłem klocka, to się odlałem, znaczy mam na kloace wodę z kibla i swój mocz… ale ku*wa nie wiem, czy ktoś przede mną się nie odlał i nie zapomniał spłukać?!!! No ku*wa ładnie!!! A ja jako pesymista zakładam, że to jakiś Jurij z gór Uralu zostawił swój mocz, nie spłukal i mam go teraz na dupie… plus oczywiście moje szczyny. Ch*jowo w ch*j. A ja ku*wa wiem, czy mi jakiś kalafior na dupie nie wyrośnie?!! Bo Jurij, panie, to bydlę nie szczepione może być – siedlisko chorób i bakterii – znaczy się. Nie, nie, żebym coś do Ruskich miał. Naród, panie jak każdy inny. Sam przecież nie raz z nimi chlam, bo to swojskie chłopaki są. Ale co innego spoufalać się wódą, a co innego moczem! Ale najgorsze jest to, że mi się kupa na wybojach, na trasie ubiła i jest teraz wieloczłonowa, jak u królasa, panie, i po pierwszym chlup jest i drugie, i trzecie, i czwarte, i piąte… a za każdym chlup jeb*ny mocz Jurija z gór Uralu, ląduje mi na samym środku mojej dupy!!! Malina, ku*wa!!!

Kiedyś panie, po kilku takich „chlup” byłem taki zdesperowany, że umyłem sobie dupę na tankszteli w umywalce… normalnie: nachy na dół, dupa do góry, mydełko w płynie na wite i jechane… kloaka czysta. Ino sie ciut jakiś Helmut zdziwił jak mnie naszedł z dupą w umywalce. Ale jakby nie było higiena, panie, ważniejsza niż poruta na obczyźnie. A co miałem panie zrobic? Jechać z moczem Jurija na dupie przez resztę trasy? To już lepsza poruta i czysta dupa. Bo panie w życiu najważniejsze są trzy rzeczy: czyste sumienie, czysta wódka i czysta dupa. I tych trzech zasad należy się trzymać. Ech ku*wać twać kwa, kwa rakwa… były kible z półeczkami i nie było problemu. A teraz? Sranie, bobel, chlup, mocz Jurija, dupa w umywalce i poruta za granicą. Już się nawet zastanawiałem, czy ze sobą w trasę nocnika nie wozić? Ale gdzie ja ku*wa, taki wielki nocnik dostanę?!!

 

 

3 komentarze do “Gdzie są kible z półeczkami???

  1. pan chleban

    faktycznie, niektóre stolcowe opowiadania są obrzydliwe,mimo to zauważam dużą dozę poczucia humoru-prawdopodobnie wynikającą z nadmiernie wypitego alkoholu,który uskrzydla twórczo:)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *