Archiwum kategorii: Politycznie

Twórcy Polski porozbiorowej

Byłem wczoraj na zlocie absolwentów z okazji 70 – lecia mojej szkoły średniej. Chadzając sentymentalnie po korytarzach, natknąłem się na patriotyczną… sam nie wiem jak to określić? No więc niech będzie, że gazetkę. Kiedy, za tak zwanej komuny, w czasach galopującej indoktrynacji marksistowsko – leninowskiej, chadzałem, może mniej sentymentalnie po tych samych korytarzach, natknąć się mogłem jedynie, na popiersie patrona Stanisława Staszica.

Wczoraj zobaczyłem coś ciekawego, więc od razu zagadka taka i pytanko – wymieńcie mi tak z „czapy” trzech najważniejszych twórców Polski porozbiorowej? No dalej! Pewnie padnie na Piłsudskiego, Paderewskiego, Witosa, ktoś powie Dmowski, Kwiatkowski (wybudował port w Gdyni) albo może Grabski (przeprowadził reformę skarbowo – walutową i zastąpił markę, złotówką).

Posuwając się dalej w czasie. Nie może zabraknąć prymasa 1000 – lecia Stefana Wyszyńskiego, Karola Wojtyły. Niektórzy z sentymentu „walną” Gierek! No tak, za Edzia było w sklepach dużo i tanio.

Wałęsa – dużo by wymieniać ale to on załatwił z Jelcynem (znając Jelcyna pewnie wystarczyło kilka butelek wódki), że wojska radzieckie opuściły Polskę, no i dostał Nobla! z czym (no cholera jasna!) jego byli kumple nie mogą sobie wciąż jakoś poradzić. Kwaśniewski – no chlapnął sobie czasami kilka głębszych ale to za jego kadencji, Polska przystąpiła do NATO i do Unii Europejskiej.

Można by też szerzej spojrzeć na sprawę i zapominając o jednostkach, potraktować naród jako „twórców”. Wszak ważne wydarzenia historyczne mają wpływ na to co dzieje się później. Mielibyśmy wtedy Powstańców Wielkopolskich, Powstańców Warzawskich, żołnierzy AK, ofiary z Wołynia, bohaterów poznańskiego czerwca ’56, KOR, poległych robotników z Radomia, stoczniowców z Gdańska, czy bestialsko zastrzelonych górników z kopalni Wujek.

Ale w mojej byłej szkole o tym wszystkim jakoś zapomniano i przeskoczono troszkę do przodu. Nie żebym miał coś do takiej interpretacji, ale to chyba taka „nowo – historia” i mam nadzieję, że tylko na porównaniu do „nowomowy” z Orwella się skończy.

tworcy-polski-porozbiorowej

 

P.S. Nie pytajcie mnie o ten rysunek pod trzema twórcami Polski porozbiorowej, nie wiem?

To ja Omran terrorysta z ISIS

To ja Omran terrorysta z ISISDziś agencje prasowe na całym świecie obiegło to zdjęcie. Przedstawia ono pięcioletniego Omrana, wyciągniętego po bombardowaniu Aleppo z gruzowiska. Ale niech was nie zmylą te przestraszone oczka! Ta krew na dziecinnej twarzyczce! Siniaki na rączkach i gołych nóżkach. Ten pył we włosach, po spadających na to pięcioletnie dziecię stropach i ścianach! Bo to wszystko to ściema.

 

omran aleppo 2Tak na prawdę to prawdziwy dżihadysta! Maszyna do zabijania z państwa ISIS, który tylko marzy aby dostać się do Europy aby tutaj zabijać, gwałcić, mordować i wysadzać w powietrze nas, chrześcijan! Na zdjęciu obok widzimy nawet jak się namawiają i planują następne zamachy!

 

Tak, że drogi Czytelniku, nie musisz mieć absolutnie żadnych wyrzutów sumienia patrząc na to zdjęcie. Omran oraz jemu podobni bojownicy pozostaną na całe szczęście w Syrii, w Aleppo, z dala od Europy.

omran-aleppo

To ja Omran, terrorysta z ISIS!

 

 

Ja, prezes!

List otwarty do pani premier Beaty Szydło

 

W związku z tym, że posiadam (również) wykształcenie rolnicze (i to średnie!) a co za tym idzie doiłem krowy i nie tylko (w sensie doiłem „tylko” krowy, a „nie tylko”, że nie takie rzeczy w rolnictwie robiłem) zgłaszam swoją kandydaturę na ministra rolnictwa lub co najmniej na prezesa Stadniny Koni w Janowie Podlaskim.
Koni co prawda nie doiłem, to znaczy, uściślając, nie doiłem klaczy, ale konie od zawsze mi się podobały (mają takie śliczne i długie rzęsy i futerko, to znaczy sierść i tak dalej, zresztą nieważne… aha! a mój brat zawsze, zwykł mawiać, jak mama mu marudziła „zamelduj koniowi – koń ma wielki łeb, to cię wysłucha” – to tak sobie, a muzą dodałem) dlatego też uważam, że na stanowisku prezesa sprawdziłabym się znakomicie. Jeśli oczywiście teka ministra nie weszłaby w grę, na co w pierwszym rzędzie liczę – z takimi kwalifikacjami!
Ze swojej strony poczyniłbym pewne, stanowcze ruchy, nad którymi już od pewnego czasu rozmyślam, a które nie dają mi spokoju. No bo niby z jakiej racji w polskiej stadninie koni, hodujemy konie arabskie? A co to? Nie mamy swoich? Polskich?
Nie znaczy to oczywiście, że mam coś do Arabów, to znaczy mam, ale oficjalnie nie, ale o fakt, że nie są nasze, rodzime. I mogłyby być nawet i amerykańskie, i niemieckie, czy jakieś tam angielskie, to też by mi nie pasowało i tyle. W polskiej stadninie koni mają być konie polskie i koniec! W arabskiej se mogą być arabskie, a w angielskiej angielskie. To ich sprawa. „Ich małpy – ich cyrk” jakie mają małpy w cyrku… to znaczy w stadninach… konie w stadninach jakie mają. A nasza jakie mamy małpy w sejmie… to znaczy w cyrku, a właściwie w stajniach, jakie w nich konie mamy. Bo powinniśmy mieć polskie. Wielkopolskie na przykład, bo są i wielkie i polskie i takie ładne brązowe futerko mają, sierść znaczy się taką mają, i te rzęsy takie długie no i łeb wielki (jak mawiał mój brat) co by można zameldować… zresztą nieważne. Ale tak mówił.
Liczę na szybką odpowiedź, bo aktualnie jestem na bezrobociu, ale (cholercia) bez prawa do zasiłku, a uposażenie ministra rolnictwa, czy (w najgorszym razie) prezesa stadniny koni bardzo podreperowałoby moją aktualną sytuację materialną (kredyty „chwilówki”, dług u Ździcha – da w mordę oraz alimenty).

końO! O takie koniki mnie się proszę Pani rozchodzi.

Dzienne Wilczury – List Otwarty

P1060978.resizedDo Jego Ekscelencji

Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce Pana Sergeya Andreeva.

 

Jako przywódca nowo powstałego gangu motorowerowego Dzienne Wilczury, zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwość wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej oraz uczestniczenie dziewiątego maja bieżącego roku na defiladzie wojskowej w Moskwie z okazji 70 – lecia zakończenia II wojny światowej. Chciałbym uświetnić tę ważną dla narodu rosyjskiego uroczystość naszą obecnością oraz przejazdem przed Trybuną Honorową grupą około czterdziestu motorowerów.

Widziałbym to tak, że zaraz po przemarszu różnych rodzajów wojsk, wcisnęlibyśmy się gdzieś pomiędzy kolumny wojsk zmechanizowanych. Dajmy na to, pomiędzy transportery opancerzone i czołgi, ale koniecznie jeszcze przed ciężarówkami z rakietami krótkiego i średniego zasięgu i międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi  (jazda na motorowerze o pojemności 50 cm³ z rakietą balistyczną wycelowaną w plecy nie byłaby zbyt komfortowa). W dłoniach dzierżylibyśmy oczywiście szturmówki.

Byłbym też bardzo rad gdyby w dawnym Kraju Rad (i tutaj następuje gra słów: byłbym rad w Kraju Rad… he he) na trasie naszego przejazdu (Warszawa – Brześć – Baranowicze – Mińsk – Orsza – Smoleńsk – Moskwa) stali ludzie i machali do nas chorągiewkami, ewentualnie rzucali pod koła czerwone goździki. Wiemy też, że Rosja jest w posiadaniu techniki rozpędzania chmur deszczowych, więc gdyby zaistniała takowa możliwość bylibyśmy bardzo zobowiązani, żeby je rozpędzić. (Jazda ponad tysiąc dwieście kilometrów, na motorowerze, w deszczu byłaby, aż nadto wyczerpująca, a chcielibyśmy na Placu Czerwony wyglądać świeżo)

Zamierzamy wyjechać dwie doby wcześniej, to jest siódmego maja, robiąc zapas na ewentualne postoje i ewentualne (odpukać!) zdarzenia losowe, jadąc tylko za dnia z przyczyn oczywistych (Dzienne Wilczury). Mapa Google pokazuje aktualny czas przejazdu trzynaście godzin i czterdzieści sześć minut, tak że bez problemu z rana powinniśmy się pojawić w okolicach Kremla opodal Placu Czerwonego.

Ponieważ będziemy zdrożeni, bylibyśmy bardzo kontenci z możliwości spożycia skromnego posiłku w postaci gorącej herbaty i kruchych ciasteczek (najlepiej maślanych) wespół Panem Prezydentem Władimirem Władimirowiczem Putinem. W tej materii liczylibyśmy na wstawiennictwo Jego Ekscelencji.

 

P.S. Pozostają oczywiście do omówienia delikatne kwestie techniczne:

– kto, gdzie i o której godzinie wyda nam „na stan” szturmówki,

– w jakich godzinach i w jakich miejscach samoloty mają zasiewać chmury jodkiem srebra abyśmy nie zmokli i…

– czy nasze motorowery będą w stanie dostosować prędkość (przypominam pojemność 50cm³) do samochodów ciężarowych jadących za nami z rakietami krótkiego i średniego zasięgu oraz z międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi?

 

P1060986.resizedPrzywódca Dziennych Wilczurów profesor doktor Rafał Wilczur.

 

 

 

Z ostatniej chwili: OC na rower

Właśnie włączyłem na chwilę telewizor, na TVN24 jakiś pan usilnie przekonywał mnie, oraz przeprowadzającego wywiad dziennikarza, że wszyscy rowerzyści potrzebują ubezpieczenia komunikacyjnego. Jest coraz więcej rowerzystów – mówił – jeżdżą coraz szybciej stwarzając zagrożenie na drodze. Zdarza się, że dochodzi do zderzenia dwóch rowerzystów, a rowery kosztują nieraz tyle co samochód. Zdarza się, że rowerzysta wjedzie w pieszego, w kobietę z wózkiem i co wtedy z egzekwowaniem odszkodowania? – jako przykład zastosował bardzo trafne porównanie roweru do samochodu ciągnącego przyczepę, gdzie zestaw jest cięższy niż trzy i pół tony i wtedy ów kierowca zmuszony jest uiszczać większą opłatę na autostradach. Pisząc teraz ten tekst, wciąż i na nowo próbuję dojść, o co mu ku*wa chodziło?

Obok stał chłopak. Rowerzysta. A obok chłopaka trójkołowy rower na którym jeździ się w pozycji półleżącej. Dziennikarz podszedł do roweru i próbując podnieść stwierdził, że jest dość ciężki i faktycznie może stwarzać w razie kolizji zagrożenie, więc to OC jest jak najbardziej potrzebne. Tak, tak! Wiem, że wzbudza to wiele kontrowersji, ale nam (rowerzystom) pomoże… będzie jeździło się lepiej i bezpieczniej – wtórował mu chłopak – rowerzysta. „Trójkołowy rower na którym jeździ się w pozycji półleżącej” to bardzo popularny rodzaj rowerów i widuje się je wręcz wszędzie! – pomyślałem.

Ostatnio też poznańska policja poszczyciła się wielkim sukcesem! Łapali rowerzystów jadących po chodnikach i wlepiali im mandaty. Jak piszą media „Akcja nie była jednorazowa, po weekendzie policja znów będzie karać cyklistów”. No tak. Dotychczas byłem przekonany, że zazwyczaj „polują” na rowerzystów jadących polnymi drogami, a wracających z grzybów, czy też z ryb, którzy walnęli sobie po piwku i stwarzają potężne zagrożenie taranując na swojej drodze wszystko, co napotkają, ale ci zaskoczyli mnie zupełnie, bo przecież łapali trzeźwych!

Wychodzi teraz na to, że trzeba będzie przesiąść się jednak na samochód, bo jeśli jest kto trzeźwy i przy zdrowych zmysłach, to w życiu nie pojedzie rowerem po jezdni, mając na swoich plecach gorący „oddech” TIR – a, a wszystko to utwierdza mnie w przekonaniu, że za wszystkim stoi lobby paliwowe, czyli ogólnie Ruskie i ładnie wpisuje się w tę całą ekologię, emisję gazów cieplarnianych, zdrowy styl życia i walkę z zakorkowanymi ulicami naszych miast.